niedziela, 23 grudnia 2007

This is not, the greatest song in the world...

this is just a tribute ;)

Orwell Źą niewąski
na żelik układa co rano włoski
Pytasz kto to? Gośc morowy,
pozytywnie zakręcony
Jego loczki niczym złoto
zadziwiają swą prostotą
Orwell, pierwszy polski, biały nigga,
to melanży stary wyga
Często z nim stoję na przystanku,
twarz jego widzę w burze o poranku.
Ten czlowiek! Nieźle pocina w siatę,
idąc po szkole może napiąć klatę.
Aha, jedziesz Piotras.

Orwell, orwell, to jest kolo, pije browar, pali ziolo.
Nie ma zmiłuj, moja mała,
to jest wielgachna Orwella pała.
Otoczona loczkami także,
uważaj ! jego przyszły szwagrze.
Gdy go pierwszy raz ujrzalem,
dlugo potem rozmyślalem,
Aż sie w nocy w gacie zlalem.
Teraz kolej zioma Marasa,
Na zrobienie z siebie czarnego białasa.
Jedziesz !

On jest z nami, wspaniałymi kolegami, i w liceum, i po szkole
ja wciąż Orwella wole.
Jestem Maras wszystkim znany,
choc od Orwella mniej podziwiany.
Mówie piona, on przybija,
nie chciałbys od niego w ryja.
Orwellowi podaj beata,
on zaśpiewa i jest kwita.
teraz majka dostaje Julek,
i to jest na smutek lek.

Złote loki soczyście okraszone żelem
w każde poniedziałku rano okrywają ryj mój weselem
Na angielski zdarzy mi się przybyć za wcześnie
Gdy, on, Orwell koczuje już na szkoły podeście
Patrzę na niego - myślę Ogr - nie człowiek
uśmiech promienny wesołą mordkę zdobi
jakby mu ktoś laskę po kryjomu robil
Ogól brodę powiem szczerze, nie wierz chopie w święte jeże
mialem jeszcze o loczkach i żelu ale nie zapisałem i nie pamietam.

Ahaa Error 404 squad that was fuckin' great rap!

Pokazaliśmy swoje rapowe ogarnięcie, w podzięce za twe wiersze ;p



Pick of Destiny 2.

wtorek, 4 grudnia 2007

Marasa o życiu refleksje poważne.

Sobota jest sobota, ale ta była nietypowa!!

1 grudnia 2007 rok, sobota u mnie zaczęła się od lekkiego kaca po piątkowym wypadzie do baru... co prawda nie piłem dużo, może dwa piwa i jeden „Gozdorion” (dla niewtajemniczonych jest to duże piwo 0,5 litra z wkładką w postaci 50ml czystej wódki; żeby było bardziej estetycznie to kieliszek wrzuca się do kufla :D ). Następnie musiałem iść niezły kawałek z buta na korki z mety. Podczas liczenia zadań nieźle mnie suszyło, ale jakoś dałem rade... zbierałem ślinę przez dłuższy moment i w końcu jej połknięcie wystarczyło na moje dolegliwości, czyli kapeć w ryju. No i kurwa wreszcie rozliczenie się z profesorem oraz powrót do domu (także z buta), musiałem zaczepić spożywczy bo bym chyba jebnął bez wody. Wleciałem do domu i zacząłem rozwiązywać testy na kurs prawo jazdy. Przesiedziałem kilka godzin i znów kurwa w prawie to samo miejsce co korki leciałem na teorie z prawa jazdy (także z buta). Jakoś dałem rade, już tak nie suszyło jak od rana. Ku mojej uciesze zdałem egzamin wewnetrzny wzorowo, 0 błędów. Przez caly dzien byłem z tego powodu dumny;) Akurat tak wyszło, że na sobote wieczór szykowały się dwie fajne imprezki. Pierwsza to urodzinki Niny (pozdrawiam gorąco), które mialy się odbyć w „Dance”. Druga impra na chaci u jakiejs laski. Jako inteligentny i pomyslowy chlopak pogodzilem te dwie impry i postanowilem, ze troche w barze i troche na imprezie posiedze. Noo ok... lecimy do Danusi, jak kurwa zawsze pod gorke i co?? No oczywiście zajety boks, który rezerwowalismy chyba 10 razy. Ale jakos po pol godzinie dwa debile, które zajęły boks sobie poszly gdzie indziej. Myśle, fajnie, ekipa zgrana, piwa i żarcia nie brakuje, rozmowa się klei (i nie tylko rozmowa, bo mielismy w srod nas dwie parki, wiec wiadomix co się dzialo ;P ) Zaśpiewalismy pieknie solenizancce „STO LAT”, zlozylismy zyczenia i znow przystapilismy do picia. Cos po 22.00 stwierzdilem ze ide teraz na drugą impreze... jakbym wiedzial ze to kurwa jest 5 kilometrow od baru to nigdy bym nie poszedl, ale jakos tak wyszlo, ze w czasie marszu dowiadywalem się od NoNe ze to jeszcze kawalek, zaraz telefon i mowa „noo jeszcze troche” i tak ze 4 razy. Wkoncu, wbilem na chawire... zdycham.... biore piwo, bo znow suszy. W czasie rozgaszczania się zobaczylem, ze polowy wiary nie znam, albo znam i uważam ich za debili. No chuj.. pijemy.. jest zwala i dobre mowy. Po chwili się dowiaduje, że chlopaki zamowili pizze 2 godziny temu i nie dojechala jeszcze. Namawiam NoNa, żeby zadzwonil, a on „nie Ty dzwon”, moja cięta riposta „Sam se zadzwon”, a wiec ok., dzwoni...
„Dobry wieczor.. eee... pizze u was zamowilem jakies 2 godziny temu i nadal nie dotarla. Czekamy na Kani.... (odpowiedz kucharza) ... noo to się pospieszcie bo w chuj glodny jestem”
Myślałem, że się po tej rozmowie nie pozbieram.... Piotrka śmiech był co pochwile przerwany mokrym, zajebistym, trzymajacym się od kilku tygodni kaszlem, cos w stylu: hahah...kanhfajdh...haha....dhashdada....adghadag...hahaha.
Wypilem bronka... otwieram drugiego... dzwonek do drzwi, a za nimi jakis debil z pizza. Piotrek przybiegl od ogrodu z piazza wielka jak kurwa murzynska pyta od ogrodu, żeby mu nikt nie zjadl. Zamkneli drzwi i jedza.. i chlapczywosc przekroczyla wszystkie granice. Chlopaki wzieli po 3 kawalki na raz i jedza. None się tak zestresowal i nie mogl doczekac smaku pizzy, ze się wyjebal na ziemie, boo ponoc nie trafil dupa w krzesło... haahaha.. lol.... Zjedlismy i znow wracamy do picia. Jeszcze przed impreza, była mowa, że to piżamaParty, wiec nasza zgrana ekipa wziela pizameczki i jechana, na siebie. Przyszla jakas dziewczyna i zaczela się przytulac do chlopakow, ja jako inteligentny i pomyslowy chlopak, chwycilem za aparat i zaczalem robic zdjecia komu się dalo i co się dalo, przynajmniej mnie to prosie nie lapalo za dupa , hahah (wiem jestem chamski, ale pisze co mysle). Oto kilka foteczek ze sredniej imprezy:

Muflona nie zapodamy tutaj ;) Don't worry ;)


Jak zawsze trochę grupowo ;P


Poznajcie Gozderiona i NoNe :)



Gościnnie dzisiaj u nas ROMAN!


Autor notki ;)



Kończymy romantycznym akcentem, Karolina + Gozderion :P


Kolo 24.00 stwierdzielismy, ze idziemy do domu, ale na sama mysl, już nas bolaly nogi. W jakies 45 minut już wszyscy byli u siebie w domach. Ja miałem taki zaszczyt,. Że NoNe spał u mnie  Nie wypadało, żeby isc spać koło 1.00 wiec zapuscilismy film „Francuski numerek” zwala po pachy i fajna aktorka. Obejrzelismy caly i padło haslo „kima”. Dobranoc;*



Polecam ściągnąć film dla samej sceny sciągania rajstopy :) wypas. - NoNe.

sobota, 1 grudnia 2007

Dizzy Carrot Apple Orange.

Witam :) po jakimś czasie nieobecności przypomniałem sobie o blogu. Nie martwcie się, że nie rozumiecie tytułu. Po prostu przepisałem wyrazy z etykiety soku, bo nie chciało mi się myśleć. Dzisiaj będzie o naszych złotych myślach i fajnych tekstach ;f. A, że zbyt dużo ich nie ma, albo ich teraz nie pamiętam, notka będzie krótka i zwięzła.

"- poproszę wino
- to czerwone?
- nie, to tanie. "

"Co to był za film co oni się tak fajnie naparzali grupowo?" :> Ja nie wiem ;d ale Maras chyba wie ;d

"-gdzie idziesz?
- w pizde."

"Kurwa, ale mnie gardło boli po tym śpiewaniu...jakbym komuś loda robił" (to nie ja powiedziałem dla jasności :P)


Chęci i weny nie ma, pewnie dlatego, że jest to koniec baaardzo męczącego tygodnia. Dlatego jeszcze rozkminiarskie zdjęcie Marasa, specjalnie dla gorących lasek, które mnie o to prosiły na gg (Władysława, Ziemowita, Franciszka - specjalne pozdro dla nich, bardzo gorące, gorące laski.



Zastanawiałem się, czy nie powiększyć czcionki bo tak maławo wyszło...ale, wpadłem na genialny pomysł zapodania linkaczami :D

Bardzo ciekawy portal
Gej party
Prawie jak MENSA, zwłaszcza komentarze
Wyjebioza na maxa

Si ja.

sobota, 3 listopada 2007

O niczym ciekawym nawijka.

Cóż można napisać na początek, sprawozdania z dosyć bezcelowej (jeśli nie liczmy picia, "rozmów" z fajnymi dziewczynami, luzu, wariowania, biegania nocą po
korytarzach i innych podobnych biwakowych rozrywkach - których nie było) wycieczki. Pozostało smianie się ze wszystkiego, liczenie zadań z fizyki (sic!)[ale przyjebalem teraz, nie? :D] i inne ynteligenckie rozrywki (nie, żebyśmy nie byli inteligentni) Przejdźmy jednak do sedna. Biwak trwał 3 dni, lokacja - Wieleń. Spieszę z tłumaczeniem tym którzy nie wiedzą co to jest Wieleń: Jedna ulica zabudowana sklepami i barami i kilkadziesiąt domków letniskowych. Niedorzecznością jest już wybywanie nad jezioro w październiku, ale sru. W lekkim skrócie:
1 dzień - spacer, nic nie robienie, ognicho, dostanie zółtych kartek.
2 dzień - rozmowy o sraniu, rozmowy o sraniu a także bardzo ciekawe rozmowy o sraniu. Dyskoteka tez była.
3 dzień - rozmowy o sraniu, piosenka o sraniu, sranie. Wyjazd.
No w przerwach jeszcze jedzenie i robienie tostów i granie w eurobiznes.
Jako, że nie wiem co dalej pisać i w ogóle to nie chce mi się załączę parę fotek i będzie grało ;)


Grupowo :F


Maras i jego dzieło.

No, starczy tego dobrego.

Na koniec nawijka na wolnym:

"na wycieczke druga de pojechala se, wojtek ze starchu w majty szcze, chlopaki kupili alkoholu, ale wojtek wpierdolil sie do pokoju. Tak oto powstał ten rap, kiedy Piotrek do kibla przeszedł drogi szmat. Sraka cisła, szynka skisła. Wyszlo na to, ze cale 3 dni - abstynencja, no w tym pokoju siedziala kurwa ynteligencja.... My mamy lasek wycinanki, nie to co wasze lalki-szmacianki. Szabada, szabadubi da. Iść do kibla to problem jest już wielki, bo po drodze źle się patrzy Wojtas i kafelki. Srałes? Motto to biwaka. Dlaczego? Bo najważniejsza w życiu jest sraka. Joł. Czek dys ałt. Dys is rap. Aha. Joł."

Gorące laski pisać ;)

I przylukane z basha: Dokoncz to zdanie: Ty i ja powinnismy.....

piątek, 2 listopada 2007

Pasikonik w majtasach, czyli wazeliny tuba starcza na tydzień.

Dwa geje w kieszeni - marzenie stało się faktem, spodnie wiszą bardziej niż zwykle, wagę moich telefonów łatwiej wyrazić w kilogramach aniżeli gramach (0.4kg?), i czy ktoś mi teraz kurwa powie, że ma większy telefon?
Pozdrawiam Krystynę z gazowni, Krysiu kochamy Cię.
Nie powiem, odwiedziłbym dziś i Dankę lecz cóż, kiedy eh oh. W powietrzu wisi atmosfera refleksji i egzystencjonalnych rozważań za 5 złot lalalalalalalalalalalala pfffpspssp psdak akdop ascoiad a ladoanbo dasbudb asdk opasdjkjaiojjjj kkkk kk aksdasn nadsodo inasidn alskdnlknknndaksdnklnasdopajkdop opadjopaj opdjap pajdop ajopdjopajdipa inpdiaipdnap nipnaipnnznucbhubh uiadawodoxjziohjasop jkopkwop jdasdo kopajo jadkqj kldklasndklqwdiasdo iqjdiopqjdkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkk

wtorek, 16 października 2007

Człowiek z blizną - Scarface

W mrokach czeluści zrodził się rycerz piekieł, szatan we własnej osobie, o rogach kozich i sterczących sutkach. Golił się toporem kata gdyż gęsta szczecina porastała całe jego ciało. Zwali go None.
Przybrany w łachmany mnicha, o niepozornej sylwetce - Piotras. Posiadał hodowlę leczniczych ziół i tajemną bimbrownię za miastem. Prowadził warsztat w którym tuningowana przez niego aparatura bimbrownicza osiągała niebywałe wyniki. Sam mawiał "gwarantuję ci 120% mocy, synu"
Człowiek orkiestra - Marasek. Potrafi grać na werbelku, fleciku poprzecznie prążkowanym, ps'ie, garnkach i sexie (jazz i klasiko). Jest jedynym człowiekiem na ziemi który potrafi trzymać jednocześnie 3 pałeczki - nikt nie potrafi wytłumaczyć jak on to robi, a Marasek nie zdradza swych sekretów chętnie.
Błękitny rycerz, pędzący z wiatrem na swym lśniącym, rączym rumaku przez pola, lasy, góry i rzeki.. W swej błyszczącej zbroi prezentuje się niezwykle okazale i groźnie. Podczas walki, jakby od niechcenia wymachuje swym pokaźnych rozmiarów mieczem i kładzie wrogów niczym łany zboża, pozbawiajac ich losowych kończyn, nabijając punkty expa za zajebiste kombosy.
Przedstawiona powyżej, drużyna, wierzcie, lub nie, istnieje, naprawdę. Teraz akurat przechadzała się spokojnie deptakiem usytuowanym w mieście Gostyń. Nagle zza rogu wyskoczył przerażony, obdarty, brudny, nieładnie pachnący Adam i powiedział, że sytuacja jest naprawdę krytyczna. Oczywiście, nieustraszeni, ruszyliśmy do klasy biologicznej z chęcią ustanowienia nowego ładu i zabicia strasznej besti.
Już w holu unosił się zapach śmierci, gdzieś w kątach porozrzucane były rozczłonkowane truchła uczniowskie. Niechcący nadepnąłem na dłoń Kasi (rozpoznałem po kawałku aluminium usytuowanym między kciukiem a wskazującym). Nieprzejęci tym widokiem weszliśmy do klasy obnażając swój oręż. Szatan topór, Piotras mnichowego drąga, Marasek werbelek, a ja (już po zejściu z rączego konia) wyciągnąłem ostrze, które było niezwykle duże i błyszczące. A ostre tak, że tak jak i plastry, nadawało się do depilacji intymnej.
Łysawa bestia przełykała właśnie lewą komorę czyjegoś serca i już, już łypała pożądliwie na prawy przedsionek, gdy kontem oka dostrzegła nas, dziarsko wpierdalających się do klasy. Zauważyłem świeże jeszcze ciało Szymona, które spływało po ścianie z wbitym w oko krzesłem. Mózgi walały się wszędzie niczym sflaczałem piłki w kantorku, wyrzucane w agoni fektalia pachniały nieciekawie. Niezrażeni przemówiliśmy do besti: "Odejdź bestio, zostaw nas w spokoju". Ikona mozilli zabłysła na jej czole i już wiedzieliśmy, że nasz kres się zbliża. Szatan podrapał się po jądrach, Piotras pociągnął gumisiowego soku z trawy i żurawiny, Marasek puścił ryma.
"Nie dostaniesz nas bestio,
za głupia jest na to,
nie oglądam telwizji,
bo czasu szkoda na to,
choć notatki głupie piszę,
na forum też chujowe,
łysawy jesteś cwelu
upitolimy ci głowę."
Błękitny rycerz korzystając z nieuwagi besti zamachnął się swym monstrualnym mieczem i już oczami wyobraźni cieszył się i radował widokiem łysej bani toczącej się po ziemi. Bestia jednak szybkim unikiem zblokowała wszystko czołem. Magiczny miecz wpił się w skórę, uszkadzając przedni płat mózgu odpowiedzialny za logiczne myślenie i poprawne postrzeganie rzeczywistości. Bestia, której przodkowie należeli do niskiego rodu elfów, odziedziczyła po nich umiejętność szybkiego gojenia się ran. Zregenerowana po części, wyskoczyła przez okno do ogródka i uciekła.
Po latach dowiadujemy się, że bestia przeżyła dotkliwą metamorfozę. Żyje wśród nas po dziś dzień pod postacią mężczyzny w średnim wieku. Cechami mogącymi pomóc przy identyfikacji jest lśniąca łysinka oraz głęboka bruzda na czole. Czy znasz Scarface'a? Czy dokończysz zadanie, które nam się nie powiodło?

poniedziałek, 15 października 2007

Samotność...Joł. Ciemność. Mrok. Ból. Samotność. W pytkę.

Nadciągają anioły śmierci i demony ciemności... Czarna krew spływa po lejku do szklanki. OMG jak jest strasznie i potwornie. OMG. OMG. Lamentuję. OMG. Ok, już tłumaczę o co chodzi.... jako, że nie miałem pomysłu na ciekawy wstęp chciałem napisać em0 notkę bo chciałem być el0 i pr0, jednakowoż nie udało się...nie jestem dostatecznie mHroCznHy. Mogę jedynie powiedzieć, że w zeszycie mam chujowe notatki, a na forum jeszcze gorsze :D Nie wiem czy wiecie, ale Maras ma telewizor i nie używa go od tygodnia :D Ale przejdźmy do sedna sprawy bo na razie to jest takie pitolenie o Szopenie.

Pojutrze wyjeżdżamy na biwak.

Koniec sedna sprawy wracamy do pitolenia.

Po dziesięciu minutach wpatrywania się w ikonkę AQQ na moim komputerze stwierdziłem, że nawet nie wiem o czym pitolić... myśląc nad moją egzystencją i innymi duperelami stwierdzilem, że jak chcemy być sławni to nie ma co się ograniczać i zarejestrowałem się na topliście! A co. (w sumie się jeszcze nie zarejestrowałem, ale się zarejestruję) I wtedy, hahaha, będę, muhahah (to jest demoniczny śmiech geniusza) zmieniał moje zmienne ip od neostrady i będziemy kurde na pierwszym miejscu :) Wyprzedzimy fanki Tokio Hotel i ludzi opisujących jak ganiają koty i nie myją pały w soboty.

Jako, że post ten miał być pisany z klasą w uprzednim zamyśle, ale siedzi mi się jakoś dziwnie i mam shizy to jest on pisany dziwnie i shizowato. Na koniec polecam (jak zawsze ciekawe) stronki:
Definicja Informatyka na Nonsensopedii
Miłość, sex i morderstwo
Nienawiść, masturbacja i rozwalanie maskotek


Swoją drogą, chciałem wspomnieć, że niekiedy w Gostyniu dzieją się dziwne rzeczy

Joł.

czwartek, 27 września 2007

Kolejny ciekawy dzień w szkole.

Dzisiejszy dzień był wyjątkowy. Podobnie jak wczorajszy i prawdopodobnie jutrzejszy. Jak zwykle obudziło mnie natrętne buczenie telefonu, cóż. Majaczął, nie rozróżniając jeszcze jawy od snu pogmerałem się pod kołdrą, eh. Zwlekając się z łóżka bąknąłem "Kurwa" i poszedłem na poranne siku. Pies przywitał mnie pogodnym sapaniem i lizaniem po twarzy, a jak! Posikując, oglądałem swoje zaspane oczy w lustrze. Potem spacer i smętna droga do szkoły. Te wszystkie poranne ryje. Większość osób sprawia wrażenie jakby nie wiedziało co się dzieje, lol. W szkole to samo, co tam! Zmulony rozglądam się po korytarzu, na widok mekki odczuwam delikatne ciepło w sercu, zwykła to jednak ułuda ponieważ numerka i zmian nie ma, bo po co. Po szybkim zastanowieniu ruszam pod klasę. Stoi tam jak zwykle None (autobus o 7:15 hahahaah) i reszta hołoty. Gdy patrzę i widzę pozostałą część swojej klasy pozostałości mojej chęci do życia wylatują ze mnie w postaci bąka. Długiego i smrodliwego, a mój zapach silny przecież! W klasie nic lepiej. W zasadzie od dzwonka na pierwszą lekcję marzę tylko o wyjściu z tej zapyziałej szkoły i powrocie do domu. Ponurą codzienność i rutynę odświeża nieco lekcja geografi, kiedy to z zapałem wchłaniam i przyswajam nowe wiadomości dotyczące naszej matki ziemii. Słucham pani z zapartym tchem, zawzięcie notując co ciekawsze fakty. A wszystko dlatego, że 7 godzina w piątek to już ta ostatnia, upragniona... Weekend. No tak... Entuzjam przygaszony zostanie nieco świadomością, że przez dwa dni nie ujrzę tej ukochanej, pokrytej burzą loków głowy, bliskich sercu łoniaczków, tej zgrabnej pupy i zawszonej bródki. Eh... Orwell! Nie mniej od Orwella, a może nawet bardziej kocham Szatana. Oto jedna z piosenek Satanistów oddających mu cześć. Ja też chylę czoło i zachęcam do przesłuchania utworu. Zmykam na kanapkę z kota. Satanbyebye http://www.wrzuta.pl/audio/f3jbhoN3Ux/

poniedziałek, 24 września 2007

Piątek - tygodnia koniec i początek.

Posta tego zacząłem pisać w nocy z piątku na sobotę. Moja wena twórcza skończyła się równie szybko jak zaczęła i po chwili zacząłem przejawiać objawy niesubordynacji myślowo-ruchowej. Łóżko zachęcało krągłością kształtów poduszki i jędrnością materaca więc położyłem się na nim z zamiarem kontynuowania pisania za chwile. Jakoś mi się to nie udało i świeża relacja musiała poczekać aż do poniedziałku... teraz jest już może w stanie lekkiego rozkładu, ale wam oczywiście to nie przeszkadza, a nawet nie zauważacie tego.

Jako, że z tajnych informacji naszego wywiadu dowiedzieliśmy się, że mama Piotrka wyjeżdża w piątek zaczęło się planowanie małej imprezki. Ze środkami dopingującymi oczywiście. :) Tak więc zaczęło się i w piątek popołudniu przyjechałem do Piotrka, rozegraliśmy meczyk w PRO EVO 6 i skiknęliśmy do sklepu po "prowiant" ;) W oczekiwaniu na wszystkich okazało się, że jesteśmy już bardzo spragnieni toteż pragnienie owo trzeba było ugasić. Zaczęliśmy je gasić kiedy przybył Maras, a potem Bartas z Aną :)


Dla nieznających: Bartas po prawej, Maras po lewej. Nie wiem po co oni tę torbę mieli...


Zaczynalismy sie niezle bawić.


Tego kolesia to w ogóle pierwszy raz na moje oczy widzę.. o_O


Piotrek też się nieźle bawił ;)


Niektórzy z nas zaczęli nas opuszczać :P Żart. Maria i Przemo dopiero przyszli.


Nie wiem osochozi. xD


No i pozostał nam tylko tryb zombie.

Odwiedzili nas jeszcze rasta nie rasta Max i rasta Jasiu.

Poniżej zamieszczę opinie z imprezki ;) See you next time.



Piotrek: "było fajnie. pamietam, kiedy przyjechal michal, zagralismy mecz, poszlismy do sklepu. potem pamietam jak kładłem się spac. jak najwięcej takich imprez ! ale nie no :D było fajnie :P"

Maras: "Mój dzień przygotowań, hmm.. raczej tydzień przygotowań spędziłem bezustannie myśląc co wypijemy, z kim to zrobimy, od której zaczniemy, hrhr Jednak dopiero w piątek w szkole zapadła ostateczna decyzja kto, co, kiedy. W końcu wbijam na chawire Piotrka i widzę, że chłopaki już pija po drinie, to myślę sobie: "nie będę gorszy" i chwytam za bronka. Tak jak już pisali moi poprzednicy po kolei dołączali rasta nie rasta, rasta, zombie i inni z naszej ekipy Na zakończenie podkreślę całą imprezke jednym zdaniem: Wieczór mijał bardzo wolno, a prowiant wchodził bardzo szybko pozdro dla wszystkich. nartex i wiadomix"

Bartas: "hehe odczucia? mi sie podobalo oby wiecej takich no i imprezka cool. Magnesy gora :D"

Ana: "szkoda, ze bylam tak krotko.. bo byloby ostro.. Zreszta, jak zawsze gdy Wujek wielkie P organizuje popijawki"

Julek: "slyszalem, że było fajnie..."

wtorek, 18 września 2007

Egzystencjonalnoemocjonalne sranie po ścianie.

Trochę żal, bo blogasek kona na stojaka. Nikomu się kurczaki pisać nie chce, a i pomysłów nie ma. Trudno się dziwić, bo przecież nie tak dawno świętowaliśmy publikację, ciężko się nie chwalić, 5 już posta. Jest naprawdę nieźle. A co do Ciebie, Orwell ladaco. Nie jestem emo, moja stara nie pierze w rzece i co najważniejsze posiada kolana... Prawda jest zupełnie inna. Jestem wyznawcą Szatana, jego wiernym, niezastąpionym sługą. Lucyper mieszka w każdym z nas. Taaak! Ave Master Luciper. Głębiej należy zastanowić się nad ideą włosów kręconych. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że na jajsonach włosy kręcą się bo muszą. Jeśli spojrzymy na taki włos przez mikroskop, co lepsze, będziemy obserwować jego przekrój, zauważymy, że jest on spłaszczony, w czego efekcie zakręca się figlarnie. Można wyciągnać z tego proste wnioski: zadziorne kędziorki i dzikie loczki zapewniają nam lepszą ochronę. Co jednak kiedy delikwent posiada włosy kręcone na główie? Czy mamy prawo oskarżać go o to, że ma penisa w głowie? Wątpię... W zasadzie, ciężko oskarżyć go o posiadanie w głowie czegokolwiek. Na takich wysokościach życie praktycznie nie występuje, a jeśli nawet to w bardzo prostych formach (mchy, porosty, miniaturowe krzaczki, liczne gatunki traw). Trudno się więc dziwić, że nasz koleżka sypie takimi wierszykami. Ograniczony dostęp tlenu i stosunkowo niskie ciśnienie robi swoje. Chciałem pozdrowić pana Michała J. - Kocham Cię mocno i bez wazeliny pedałku. Idę.

niedziela, 16 września 2007

Posikiwawszy z nudów.

Przeczytawszy definicję kanterstrike na nonsensopedi wymiękłem. BTW: Idę po bułkę z bananem... ;p
http://nonsensopedia.wikia.com/wiki/Counter_Strike

sobota, 8 września 2007

Światowa sublimacja frustracji.


Notka ta powstała częściowo na lekcji z Panem z Vaginą na głowie. Siedząc w ławce obok Agaty (którą serdecznie pozdrawiam bo mam okazję) jakkolwiek niechętnie przypatrując się umarłym z wysyśniętymi narządami zwierzętom które stały za szklaną pułapką. Warto dodać, że operacji wysysania narządów dokonano skądinąd znanym nam wysyśnikiem narządów, po uprzedniej penetracji gardła penetratorem analnym. Nie chcę już wspominać o wziernikach dopochwowych, bo jak Sliver wcześniej wspomniał są one po prostu przereklamowane. Następna część notki powstawała już na lekcji polskiego... jak pisałem, taki mały extras.


Wywiad z naszym fotografem.

WTF SQAD:
Witaj! Może na początku byś się przedstawił.
Piotrek: Witam wszystkich was, mam na imię Piotras.

WTF SQAD: Piotrek, czy wiesz może co oznacza popularne pojęcie "martyrologium" ?
Piotrek: Pojęcie sformułowane przez Martę w okresie panowania Henryka IV na terenie dzisiejszej Wielkiej Brytanii. Najazd strasznych Wikingów 1000 lat wcześniej spowodował, że Marta zaczęła się zastanawiać nad tzw. logią.

WTF SQAD:
Znamy już historię tego pojecia, lecz ciągle nie wiemy co ono oznacza.
Piotrek: Oznacza to, ze nie wystarczy miłować, aczkolwiek należy kochać.

WTF SQAD: Fani chcieliby wiedzieć coś więcej o tobie.
Piotrek: Czasami palę grass i wspominam pierwszy raz. Oddaje teraz głos Markowi mojemu szczeremu kumplowi.

Maras: Dziękuję.


I na tym koniec mojej notki, teraz już mozecie spodziewać się noty od Slivera. Fota by Piotrek.


http://pl.youtube.com/watch?v=pOS1d8um2vY - macie coś dziwnego :P

czwartek, 6 września 2007

Test sprawdzający podstawową wiedzę religijną,

Nie, nie wymyśliliśmy pytań sami, to nasza pani od religii, a fakt, że ocena z religii liczy się do średniej sprawił, że przyniosłem świstek papieru wskazujący chęć odpisania się z religii do domu. Oto pytania i nasze odpowiedzi...po przeczytaniu tego, spytaj sam siebie: "co ty kurwa wiesz o religii?". Ah, nie zrażajcie się dużą ilością tekstu...naprawdę warto.

1. Kto to jest chrześcijanin?
Sliver: To człowiek ochrzczony w wierze chrześcijańskiej.
NoNe: Nowa rasa ludzi, chodzą do kościoła.

2. Kto to jest katolik?
Sliver: Człowiek wierzący w boga, chodzący w niedzielę do kościoła.
NoNe: Podrasa nowej rasy, też chodzą do kościoła.

3. Kto jest "założycielem" religii chrześcijańskiej?
Sliver: Jesus (czyt. Dżizas) Dżizas love ass...
NoNe: Są dwie wersje: Dżizas, lub tez bardziej prawdopodobna satanista Zdzisław który dostał oświecenia i założył własną sektę.

4. Kim są nasi starsi bracia w wierze?

Sliver: Tego nie wiadomo.
NoNe: Przodkowie przodków naszych przodków.

5. Ile lat ma religia chrześcijańska?
Sliver: 1616
NoNe: Oj...żeby nie skłamać...dużo, bardzo dużo, a nawet więcej...

6. Co oznacza skrót "I N R I"?
Sliver: Jezus Chrystus Król Żydowski.
NoNe: Instytucja Narodowa Robaków Inwalidów.

7. Gdzie w piśmie świętym znajdziemy powyższe słowa?
Sliver: W Harrym Potterze tam gdzie się Cho z Harrym całuje.
NoNe: 175 strona poradnika do gotowania.

7. Co oznacza skrót "J H S"
Sliver: Jezus Chrystus Król Żydowski.
NoNe: Jezus Historią Shizmy.

8. Co to jest shizma?
Sliver: To owad żyjący w Ameryce Północnej żywiący się duszami zmarłych Indian.
NoNe: Rozłam w kościele, jest dwóch papieży.

9. Co to jest sobór?
Sliver: To zebranie biskupów mające na celu wybór nowego papieża.
NoNe: Wybór papieża na specjalnym zebraniu przez przedstawicieli kościoła.

10. Co jest symbolem chrześcijaństwa?

Sliver: Krzyż.
NoNe: 12 gwiazdek na niebieskim tle.

11. Co było pierwotnie symbolem chrześcijaństwa?
Sliver: Sierp i młot.
NoNe: Logo adidasa.

12. Co jest podstawowym przykazaniem etycznym chrześcijan?
Sliver: Z ziemi się nie podnosi.
NoNe: Nie uprawiaj sexu w gumowym mundurku.

13. Wymień odstawy doktryny chrześcijańskiej.
Sliver: Odstawanie jest dla mnie zbyt tajemnicze.
NoNe: Odstaw piwo kobieto.

14. Gdzie została wyrażona w najbardziej elementarnej postaci doktryna chrześcijańska?
Sliver: W dowcipie o babci i wnuku któy znalazł 5zł a babcia upadła.
NoNe: W książce "Już czytam" i rosyjskim elementarzu dla klas pierwszych.

15. W jakich modlitwach jest zawarta doktryna katolicka?
Sliver: Tylko szatan wie takie rzeczy.
NoNe: Psalm 666.

16.Wymień ważniejsze święta.
Sliver: 8 Sierpnia.
NoNe: Dzień Kobiet.

17. W jaki sposób dzieli się liturgia?
Sliver: W sposób na życie.
NoNe: na ćwiartki i setki.

18. Co to jest pismo święte i jak się dzieli?
Sliver: Pismo swięte to biblia i dzieli się na ST i NT.
NoNe: Pismo swięte to ksiązka i najłatwiej dzieli się piłką do metalu.

19. Z ilu ksiąg składa się NT?
Sliver: oj dużo, dużo.
NoNe: 36

20. Z ilu ksiąg składa się ST?
Sliver: Jeszcze więcej.
NoNe: 48

21. Kiedy powstał ST?

Sliver: w VI w p.n.e.
NoNe: w 1984r.

22. Kiedy powstał NT?
Sliver: w I w p.n.e
NoNe: w 2007 r.

23. Wymień autorów Nowego Testamentu.
Sliver: Belzebub, Lucjusz, Assera, Lewiatan, Antyradio, Hedora.
NoNe: Jezus i Bóg, oraz ich najarani pomocnicy.

24. Co to są apokryfy?
Sliver: -
NoNe: Dzieła o tematyce biblijnej, ale nie wchodzące w jej skład.

25. Wymień znany apokryf:
Sliver: Jedi i gruszka do lewatywy.
NoNe: Jacek, Placek i Pankracek.

25. Na jakie okresy dzieli się rok liturgiczny?

Sliver: Dzieli się na okresy.
NoNe: na okresy płodne i niepłodne.

26. Gdzie urodził się Jezus z Nazaretu?
Sliver: W betlejem na PKP.
NoNe: w betlejem, chlew.

27. Ilu było 12 apostołów?
Sliver: nie wiem.
NoNe: 18.

28. Jak nosił imię święty Paweł z Tarsu?
Sliver: Imię nosił na plecach gdyż było cięzkie.
NoNe: Darth Vader.

29. Na czym polegało chamstwo Chama?
Sliver: Był nie dobry bardzo. Cóż poradzić.
NoNe: Wkurzał wszystkich i wszędzie.

30. Jak długo wg. Kościoła powstawał świat?
Sliver: Świat powstawał 6 dni. Nie śmiejmy się już LOL.
NoNe: 7 dni jeśli liczyć dzień opierdzielania się przez Boga.

(zachowano oryginalną numerację i pisownię.)


Pozdro dla wszystkich gorących lasek piszących do mnie wczoraj ;) piszcie i dzisiaj :) a jutro taki mały extras wywiad z Piotrkiem.

środa, 5 września 2007

Mam dwie ręce, a mogłem być pedałem.

Jako, że to pierwsza NOTKA mojego autorstwa, chciałbym wypocić coś co uczyniłoby ją wyjątkową. Niestety z uwagi na złe samopoczucie i doskwierający (rzec można UPIERDLIWY) ból głowy nie chce mi się. Zasadniczo wyjątkowość notatki jest pojęciem względnym. Aby zainteresować zwykłego, szarego chujensa wystarczy wspomnieć o wyzierniku dopochwowym lub wymyślać historie o krwiożerczych, biszkoptowych stworach, a wszystko po to, by uchronić się przed obojętnością... Już od dawna myślałem o stworzeniu Blogaska, zazwyczaj jednak na myśleniu się kończyło. Marzyłem o tym, że mój będzie taki wyjątkowy i w ogóle...Będzie lepszy od innych? Odnoszę wrażenie, że od Blogasków fanek th ten będzie się odróżniał tylko szatą graficzną...(Tu ukłon w strone gównodowodzącego kolorkami - None) siurururu... Jako że mój entuzjazm umiera, nie piszę dalej. Pozdrawiam Pana Wiewióra z Zielonej Szkółki oraz Weronikę Copołyka. Pozdrawiam również Żonę (prawdziwego pesymistycznego Dzika:*) oraz Łysegopana Z Kobiecymnarządemrozrodczymnaczole. Jutro biologia!

Notka pierwsza autorstwa NoNe'a

Jako taka pierwsza poważna moja notka, chciałem napisać wierszem, ale Mickiewicz ze mnie żaden i Pana Tadeusza 2 nie wymyślę ;( w każdym bądź razie...jak wam wiadomo już na wstępie piszemy, że jesteśmy uczniami LO, no i el0 i pr0. Bloga i tak pewnie nikt nie czyta więc nie będę sie kurde specjalnie (po wymyślnym, mającym przyciągnąć uwagę wstępie) wysilał. Moja notka będzie smieszna, ha! Dzisiejszy spokojny wieczor licealisty zdominowało pewne wydarzenie, które nie ma miejsca na co dzień :D Sliver zatrzasnął się w pokoju, a ja na gg dawałem mu wskazówki jak stamtąd wyjść, pewnie nie uwierzylibyście, ale w dupie to mam, bo mam jedyną pewną rzecz! Dowód.

Image Hosted by ImageShack.us
no! xD

ale co więcej o nas jako, że mało wiecie o swoich idolach, chodzimy do mat-infu. To tyle, następne informacje będą stopniowo dodawane, wszystkie gorące laski piszcie w komentarzach swój numer gg, może się odezwę.
Słuchając podcasta dwóch rysowników internetowych komiksów, Bele i Koko poznałem dosyć ciekawe określenie: Dirty Sanchez. Polecam link na wikipedii:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Dirty_Sánchez
Aha nie jedzcie czytając to.
Nie praktykujcie, zaznaczam, że wolę jednak gorące laski.
cya.

wtorek, 4 września 2007

NoNe&Sliver, czyli słów wprowadzenia kilka...

Sliver (pisze NoNe): mroczny i straszliwy nick, pozostał mu jeszcze z czasów słuchania Nirvany. Długie włosy we wszystkich częsciach ciała to jego domena. Ma dziewczyne (pozdro dla niej). Cóż można jeszcze napisać, nałogowo gra w gry (CS rox) a także jest mistrzem międzyszkolnym w grze w kapsle ;) I taka opcja trochę śmieszna i trochę dziwna: lubię go :D

NoNe (płodzi sliver): Pan Nikt - wesołek jakich mało. Stary figlarz i swawolnik... Prawdziwy z niego sowizdrzał. Posturą zawstydza największych, co podkreśla ubierając obcisłe koszulki. Miłośnik melodyjnego rocka i biszkoptów moczonych w herbacie. Ma x7 i murzyńskiego... Tyle xD