piątek, 18 kwietnia 2008

Jeźdźcy Apokalipsy.

Tak między nami...została 18-nastka Julasa do opisania, ale rzygam opisami 18-nastek...dlatego dla rozerwania się pisałem sobie opowiadanko ;)

I widziałem, a oto koń biały, a ten, który na nim siedział, miał aparat, i dano mu ipoda, i wyszedł jako zwycięzca, ażeby zwyciężał.
A gdy otworzył wtórą pieczęć, słyszałem wtóre zwierzę mówiące: Chodź, a patrz ! I wyszedł drugi koń fioletowy w kropki bordo; a temu, który na nim siedział, dano, aby odjął pokój z ziemi, a iżby jedni drugich zabijali, i dano mu miecz wielki jak chuj.
A gdy otworzył trzecią pieczęć, słyszałem trzecie zwierzę mówiące: Chodź, i obczaj to ziom! I widziałem, a oto koń wrony, a ten, co na nim siedział, miał mikrofon w ręce swojej. I słyszałem głos z pośrodku onych czworga zwierząt mówiący: Jestem freestylowiec niezrównany, Marasem przez kumpli nazywany. Więc uważaj ludzki rodzie, oto Maras jest na chodzie!
A gdy otworzył czwartą pieczęć, słyszałem głos czwartego zwierzęcia mówiący: Kurwa nie mogę, oblukaj to! I widziałem, a oto koń płowy, a tego, który siedział na nim, imię było Śmierć i fajną koszulkę z ufoludkiem miał, a Otchłań mu towarzyszyła; i dana im jest moc nad czwartą częścią ziemi, aby zabijali mieczem i głodem, i morem, i pistoletem. W dodatku skilla nieprzeciętnego w grach komputerowych miał. Szatana w swym przymierzu mieli, służył im, bo pokonany został w bitwie na rymy.


Śmierć, podniósł z trudem ociężałe po ledwo 1,5 godziny snu powieki. Tylko po to, żeby je za chwilę zamknąć. Kiedy w końcu zdecydował się na wstanie z łóżka, poszedł do łazienki i spojrzał w odbicie swoich przekrwionych oczu. Trzeba przestać grać w Warcrafta - pomyślał. Zrobił to co należało i stwierdził, że na PojazdKurewskoSzatański (PKS) i tak nie zdąży...była godzina 6, a on odjeżdżał o 7.14...wrócił do łóżka. Nienawidził poniedziałków.

Wojna w tym czasie już lansował się ze swoim piekielnym ogarem - Altem. Stawianie klocków w które ludzie mogli wdepnąć było ich jedyną o tej porze rozrywką. Wojna robił sobie kawę, nazywaną przez siebie "Lucyferem", energy drinka i kawałek chleba. Włączał przed szkołą WoW'a albo Counter-Strike, żeby zepsuć dzień tym lamusom, którzy odważą mu się przeciwstawić. Wojna miał cheaty w oczach...

Ulubioną rozrywką Zagłady, była głośna gra na perkusji o 5 rano. Krzyki sąsiadów przypominały mu rodzinne piekło, gdzie potępieńcy miło skwierczeli i jęczeli w ogniu...ahh, to były czasy. Po perkusji brał do ręki mikrofon, rymów miał w bród, zaczynał swoją pieśń i potrafił doprowadzić nawet Cerbera do łez...brał zeszyty z notatkami, sprawdzał forum, włączał telewizor, którego nie używał od tygodnia, wypijał szklankę krwi dziewic i wychodził...

Na skrzyżowaniu spotykał się ze Zniszczeniem, który od rana robił zdjęcia swoich ofiar zawieszonych na hakach rzeźniczych w kuchni, następnie jadł śniadanie - również w kuchni. Lubił oplatać oskórowanych już ludków i dyndać się na hakach. Co ciekawe, zamordowane osoby same do niego przyszły, następnie hipnotyzował je, każąc im patrzeć w ekran telewizora, na którym wyczyniał nieziemskie tricki w NBA 2k8. Następnie joypada podawał ofiarą, które chcąc zrobić wszystko dokładnie tak jak on, wpadały w głęboką rozpacz twierdząc, że nigdy się tego nie nauczą...wtedy sprawa była dziecinnie prosta...SHOOT! SHOOT! BLOOD! KABUM! DIE! AUA! i wiszą na haczyku.


Spotkali się o 9. Przed różową cytadelą na Wrocławskiej. Spojrzeli po sobie i uśmiechnęli się. Wszyscy gotowi? - spytał Zagłada. Śmierć odsłonił poły kurtki, Wojna otworzył plecak, a Zniszczenie nawet nie usłyszał pytania, ponieważ miał na uszach swoje świetnie wygłuszające słuchawki. Wbijamy więc - powiedział Wojna. W środku było cicho, zauważyli wiele zamkniętych drzwi. Czuję sie jak w Matrixie - powiedział Zniszczenie i zaczął biegać po suficie. W pokojach tych zamknięci byli ludzi, w każdym bądź razie tak domyślili się Jeźdźcy i cokolwiek oni tam robili, wydawało się to dziwne. Żaden z tych ludzi nie domyślał się nadchodzącej korytarzami grozy. Kiedy dotarli na górę cytadeli - rozdzielili się, Zniszczenie i Zagłada poszli do klasy z której zalatywał śmieszny, jakby apteczny zapach i niezwlekając weszli, Wojna i Śmierć, weszli do pomieszczenia o numer wcześniejszego.

Kiedy Zagłada i Zniszczenie weszli do pomieszczenia, od razu uderzył ich osłabiający ciało i umysł zapach, następnie zauważyli ogromną ilość szklanych fiolek, probówek i innych pierdół zawieszonych na ścianach. Na pierwszy rzut oka, pomieszczenie wydawało się puste, dopiero później usłyszeli kobiecy głos dochodzący zza biurka: Taaak? Ale jak to tak, tak? Mamy tu reduktor, tak? I to jest kwas, tak, solny, tak? O, tak! O, tak! O, a panowie, tak, do mnie, tak? - rzekła do zdziwionej dwójki Jeźdźców śmieszna karlica wychodząc zza biurka. Tak - odpowiedzieli skonfundowani. O tak, tak, tak - ucieszył się wybryk natury. Mamy do Ciebie sprawę, Lucy - rzekł Zagłada. O taaak - powiedział Zniszczenie z demonicznym uśmiechem. Wtem w dwóch szybkich ruchach, Zniszczenie skoczył i ściągając ogromną fiolkę ze ściany (gdybym był anglikiem powiedziałbym, że była enormous) i uderzył to mutanta w głowę. Lucy zemdlała, a Zagłada korzystając z sytuacji odpiął rozpore...wróć! Wziął jej bezwładne ciało i wrzucił do zlewu pełnego odczynników. Kiedy Lucy odzyskała przytomność, było już za późno. Tonęła w zlewie. Taką haniebną śmiercią zginął jeden z tyranów.

Tymczasem Śmierć i Wojna prowadzili dosyć ożywioną konwersację z jajogłową personą lubiącą brudnych kowbojów...przynajmniej tak twierdził napis na jej koszulce. Ściany pomieszczenia pokryte były śmiesznymi znakami, zapewne runami magicznymi za pomocą których przyzywała demony i dręczyła osoby zamknięte w pomieszczeniu każąc im pisać to samo na kartkach. Na jednej ścianie wisiały różne przyrządy tortur: drewniane trójkąty, długie listwy, śmieszne, zginające się, zakończone szpikulcem urządzenia. Wszystko to pokryte runami. No widzę, że panowie już są, proszę siadać, wyciągnąć karteczki i policzycie mi...hmmm, o może to będzie dobre... Obliczyć wartość piątej potęgi siódmego wyrazu czwartego ciągu powstałego w wyniku przesunięcia równoległo-prostopadłego wykresu funkcji kwadratowo-liniowej y=yxaquz do kwadaratu. Uwzględnij prawo Newtona w swoich obliczeniach oraz zapisz wynik w formie binarnej. Macie pięć minut. - powiedziała czarnobylska nimfomanka. A CHUJA TAM! - westchnął Śmierć, wyciągnął pistolet i przestrzelił jej kolana. ŻRYJ KAŁ PSA! - wyskandował magiczne zaklęcie Wojna i wbił sztachetę od płotu w jej bok i popchnął ją. Jajogłowa mutacja odbytu koczkodana poleciała do tyłu. Metalowy szpikulec dziwnego urządzenia przebił jej klatkę piersiową. x=3 - powiedziała brocząc krwią. Głowa jej opadła, ciało zwisło bezwładnie na szpikulcu. No to po robocie - stwierdził Wojna. Wtem w całej różowej Cytadeli rozległ się ryk, to niewolnicy świętowali pozbycie się dwóch tyranów. A wtedy nadeszła otchłań w dresie i rudych włosach(żyła w cytadeli incognito) i swoimi rurkowatymi ustami wciągnęła dusze grzeszników jak makaron. Będą teraz skwierczeć w piekle niczym boczek na patelni, łzy ich będą lecieć niczym deszczu krople a dupę będą mieli fioletową jak śliwka, Szatani będą się na nich wyżywać do końca świata, aż pożałują win przez siebie popełnionych.


Polecam powiększenie ;) Sorry za słabą jakość zdjęcia, ale byliśmy na akcji.

Wyluzowałem się pisaniem tego shitku :P Podziękowania specjalne dla panny Magdy za zasugerowanie roli Otchłani ;) i Piotrka który zapodał naprawdę zajebistym zdjęciem naszym ;)