czwartek, 20 marca 2008

Stycznia sprawozdanie ostatnie! :F

Marzec się kończy, dlatego stwierdziłem, że trzeba podjąć zdecydowane kroki aby napisać 3 i ostatnią notkę na tematy jakże bliskiego nam teraz stycznia. Codziennie świeci słońce i śnieg pada, baba jaga myszy zjada, znaczy się - lato nadchodzi. Na koniec tej notki obiecuję wam coś super-duper-hiper-mega-itd-itp zajebistego (jak wszystko zresztą na tym blogu), dlatego - zostańcie z nami.

Około godziny 18, dnia 1 lub 2 lutego, trójka jakże podejrzanych młodzianów udała się do Krobskiej najlepszej restauracji szczycącej się nazwą "Pireus"... Ale nie uprzedzajmy faktów!

jebac to .

tak właśnie zakończyła się moja próba napisania trzeciego sprawozdania stycznia. Nie macie pojęcia ile wersji roboczych notek kończyło się, lub nadal kończy tymi prostymi słowami. Dlatego poprosiłem Marasa o napisanie notki, który przecież znany jest ze swoich niepospolitych talentów pisarskich.

Get ready then!

Mmmm... i nadszedł dzień 18-stki Orwella!! Hura.. hura;> Przygotowania zaczęły się już we wrocławiu, a to z tego względu, że kupilismy tam wypasiony prezent dla naszego kochanego Michałka;* długo się nie zastanawialismy co kupić.. dmuchana krowa.. to był nasz pierwszy i ostatni pomysł na upominek. Gorzej było z jego wykonaniem, przemierzyliśmy pół Wrocławia za poszukiwaniem SEX-Shopu. Niczym wszystkie schowały się przed naszymi pieknymi oczkami i w pewnym momencie byliśmy w dołku. Ażżżż tuuu nagle, po drodze do Multikina na Arkadach dojrzelismy wypasiony sklepik z wielkim szyldem przyciągajacym nasze oczka, cos w takim stylu „SEX-SHOP” . Noo to wbijamy;D Na poczatku może nieśmiale, ale potem już zapoznawszy się z wystrojem (z lewej wibra, z prawej wibra, a na wprost kabinki) rozgladaliśmy się za dmuchanymi zabawkami:) No i mowa do ekspedientki „My poprosimy krowe” ;D Nooo i po zakupach...


Ej, chłopakiii, a mogę sprawdzić, czy nie jest dziurawaa?

Krowa musiała poczekać dwa tygodnie na swojego właściciela. To jedziemy do Krobi, na chawire NoNe’a, troche pogralismy, troche pospiewalismy i czas na wyjscie, poszlismy z laka do Restauracji o nazwie „Pireus”. Odwaznym krokiem wbilismy do szatni, a potem jeszcze bardziej cwaniackim na parkiet. Nadeszła chwila na prezenty, a wiec my ze swoja przyjaciolka wydymalka, muczaca z dupy, może troche wstydliwie ale dokladnie i z buziakami złożylismy życzenia solenizantowi. Każdy miał już swoje wyznaczone miejsce, Ja zostałem posadzony na środku, wiadomo po co, żebym polewał;P U moich boków zasiedli sami przyjaciele, a naprzeciwko, ładne kuzynki Michała;>


Ta z lewej jest nawet fajna...chyba jej poleję

Oczywiście, aby tańczyło się lepiej poszło pare szybkich kolejek i na parkiet chlopaki!! Zaczęlismy wymachiwać łapkami i tyłkami, każdy pokazał co potrafi i znów do stołu;P Żarcie było przesada, jeszcze tak się nigdy nie najadłem. Troszke pogaduchów i dupa w góre, kierunek parkiet.


Marek tańczył długo i wytrwale, kiedy chciał odpocząć, dorwała go Anastazja. Piotrek nie wytrzymał i zrobił sobie kolejne zdjęcie do kolekcji 10000 z perspektywy dolnej :F

Troche w kółku troche w parach i spowrotem na miejsca siedzace. Tym razem wiecej wypilismy;D Chłopacy chwalili wino, a ja chwalilem wodke, bo wchodzila jak woda.... noo masakra.


Kanapa była bardzo fajnym miejscem, zwłaszcza do picia zajumanego winka :F

Zabawa była przednia, wszystko na miejscu, dobre żarcie, wysmienity alkohol i znakomita muza:) Niezapomniana osiemnastka!!:*


Tak kończy się notka Marasa, dzięki której on będzie non omnis moriar
A teraz, obiecany przeze mnie extras...chyba najbardziej śmiałe zdjęcie w historii tego bloga!!! Czek dys ałt.



Cya!