czwartek, 27 września 2007

Kolejny ciekawy dzień w szkole.

Dzisiejszy dzień był wyjątkowy. Podobnie jak wczorajszy i prawdopodobnie jutrzejszy. Jak zwykle obudziło mnie natrętne buczenie telefonu, cóż. Majaczął, nie rozróżniając jeszcze jawy od snu pogmerałem się pod kołdrą, eh. Zwlekając się z łóżka bąknąłem "Kurwa" i poszedłem na poranne siku. Pies przywitał mnie pogodnym sapaniem i lizaniem po twarzy, a jak! Posikując, oglądałem swoje zaspane oczy w lustrze. Potem spacer i smętna droga do szkoły. Te wszystkie poranne ryje. Większość osób sprawia wrażenie jakby nie wiedziało co się dzieje, lol. W szkole to samo, co tam! Zmulony rozglądam się po korytarzu, na widok mekki odczuwam delikatne ciepło w sercu, zwykła to jednak ułuda ponieważ numerka i zmian nie ma, bo po co. Po szybkim zastanowieniu ruszam pod klasę. Stoi tam jak zwykle None (autobus o 7:15 hahahaah) i reszta hołoty. Gdy patrzę i widzę pozostałą część swojej klasy pozostałości mojej chęci do życia wylatują ze mnie w postaci bąka. Długiego i smrodliwego, a mój zapach silny przecież! W klasie nic lepiej. W zasadzie od dzwonka na pierwszą lekcję marzę tylko o wyjściu z tej zapyziałej szkoły i powrocie do domu. Ponurą codzienność i rutynę odświeża nieco lekcja geografi, kiedy to z zapałem wchłaniam i przyswajam nowe wiadomości dotyczące naszej matki ziemii. Słucham pani z zapartym tchem, zawzięcie notując co ciekawsze fakty. A wszystko dlatego, że 7 godzina w piątek to już ta ostatnia, upragniona... Weekend. No tak... Entuzjam przygaszony zostanie nieco świadomością, że przez dwa dni nie ujrzę tej ukochanej, pokrytej burzą loków głowy, bliskich sercu łoniaczków, tej zgrabnej pupy i zawszonej bródki. Eh... Orwell! Nie mniej od Orwella, a może nawet bardziej kocham Szatana. Oto jedna z piosenek Satanistów oddających mu cześć. Ja też chylę czoło i zachęcam do przesłuchania utworu. Zmykam na kanapkę z kota. Satanbyebye http://www.wrzuta.pl/audio/f3jbhoN3Ux/

Brak komentarzy: