środa, 8 października 2008

Scarface: Second encounter

[Postnuklearna rzeczywistość powojennej Polski. Nasz kraj jako jedno z najbardziej zaawansowanych technologicznie państw Europy Środkowej zostaje doszczętnie zniszczony atomową wojną domową. Kilkadziesiąt lat po eksplozji ostatniej głowicy, na spalonych kwasem stepach, o dziwo, pojawia się życie. To ostatni ruch oporu wychodzi ze swych podziemnych szybów.] 

Z pod ziemii wyszło kilka tysięcy ludzi - Gostyńscy mieszkańcy - Ci, którzy zostali ocaleni. 
Schorny od zawsze były chlubą naszego miasta - dziś nikt poza nami tego nie doceni.
Wychodząc na powierzchnię po 59 latach z niecierpliwością czekałem na chłodny powiew wiatru i promienie słońca które już, już miały porazić moje oczy... kiedy drzwi windy otworzyły się. Czerwony, gorący pył w jednej chwili wypełnił moje płuca, zacząłem się krztusić jak wieloletni palacz hasziszu, który od rozpączęcia wojny nabrał nowych, ciekawych właściwości. A słońce? Gęste chmury zasłaniały je na tyle skutecznie, że odróżnienie dnia od nocy wydawało się niemożliwe. (bla bla bla) 
Po pięciu latach od wyjścia na zewnątrz miasto które powstało nieopodal szybu określić możnaby mianem całkiem okazałego. Tymbardziej, że okolica wydawała się niezbyt ludna. Nie sposób wytłumaczyć rozrostu populacji w czasie tych pięciu lat. Zapomniano o wszlekiej antykoncepcji, zasadach moralnych, wierności, miłości i cholera wie o czym jeszcze. Przetrwanie gatunku stało się, w tym zapomnianym przez boga miejscu priorytetem. Walka o przetrwanie trwała nieustannie, nieubłaganie i bezwględnie. W drodze ewolucji proces rozwoju płodu przyspieszył się, przez co okres ciąży stał się nieco krótszy. Warto wspomnieć, że w 2014 pod ziemię udało się uciec tylko 8 osobom. Był wśród nich tylko jeden mężczyzna, który okazał się niezwykle chyżym i ruchliwym reproduktorem. Na jego cześć postawiono w centrum pomnik przedstawiający ogromnego męskiego członka z podpisem "Ku chwale, czci i pamięci Brunona Płodnego - Ojca naszego narodu." (całość pisana nie mniej jak 4 miesiące temu - Brunon to postać histerczyna, nie kojarzyć z Frankiem Brune, tudzież Brunem z Leśnej Góry)
Ale do rzeczy - jako, że podczas tej przeogromnej ruchanki rozswawoleni obywatele trudnili się rozbojem, grabieżą i ogólnie robieniem złego, potrzebni byli ludzie, którzy zadbali by o porządek i bezpieczeństwo. Po to właśnie powstała Fantastyczna Piątka. Pięciu skowyrnych młodzieniaszków nakarmionych przypadkowo napromieniowanymi grzybkami. Jako, że każdy z nich posilił sie grzybkiem o innej barwie, superzajebiści wojownicy w których oczywiście potrafią sie zamieniać są w kilku kolorach. 
Otóż: 
Wojownik o kolorze gorzkiej czekolady- ((>>^^Marasol<<^^)) - super potężny, mega wypasiony, arcywszechmogący. Charakteryzuje go brak umiejetności przydatnych w walce. Potrafi zagadać na śmierć - ale tylko kiedy wygrywa 2:0 i wyżej. Jest specjalistą od pierwszej pomocy. Bandażu używa częściej niż papieru toaletowego, a skalpelem fechtuje sprawniej aniżeli Bruce Lee nunczakiem. 
Zielonkawy o prowokacyjnym zabarwieniu przedwakacyjnej śniadaniówki - [[**Pitrek**]] - Elokwętny i adekwatny. Zawarł pakt z Szatanem przez co zda maturę... ;f Dobrze radzi sobie z telekinezą i wymiata na symulatorze wózka widłowego. Budzi szacunek, ale nie strach....
Wojownik którego koloru dociec trudno. Jego kombinezon pokrywa szczelnie gęsta, lokowana szczecina. Jest jedynym w grupie, który potrafi zabić żółwia... Jest wysoki przez co patrzy na wszystko z nieco innej perspektywy, czym pomaga drużynie przy rozpatrywaniu szczególnie trudnych zagadek. Orwellous jest niezwykle silny!!! Skruszy każdy kamień! Podniesie każdy głaz! Postawi nawet największego kloca! 
(spaać się chce ;f) 
Wojownik czerwony - Mega-Alfa-LoL-OMG-WtF-NoNe- brutalną barwą prowokuje i pobudza. Niektórzy twierdzą, że jego kombinezon roboczy jest różowy, ale tak naprawdę to on tylko lekko się sprał. Skręci najbardziej niezwykłe rzeczy ze spinacza i gumki i słomki do picia. Najlepszy mechanik jakiego widział świat... Złota rączka? Handyman? ;f Rozkręca i czyści myszkę w czasie krótszym niż 0,3 sekundy sposobem siłowym waląc nią o stół lub też o kamienie. (btw. jedzie ktoś na kulkowej?) Warto dodać, że nakurwia hedy zza rogu wpierdalając czereśnie Noniacz wie wszystko. (Sie gra, sie ma)
Pozostał jeszcze jeden. Ostatni i najpotężniejszy. Nazywany Mieczem Aniołów, Młotem na Czarownice, Mrocznym Wojownikiem. Kiedyś skozaczył i wtranżolił wszystkie pozostałe grzybki, przez co stał się posiadaczem mocy tak potężnych, że w zasadzie brak mi słów aby obrazowo to przestawić.... Aura CZARNEGO WOJOWNIKA, jego zapach i woń, sieje strach pośród hordy przeciwników. Krew jego wrogów zabarwi oceany kiedy tylko tego zapragnie... Wszechmogący... sratatatatatatatata (Ten mroczny to ja, gdyby ktoś wciąż miał wątpliwości)

No tak. Jak zwykle w takiej sytuacji ocalało paru Skośnych i kilku Ruskich. Żółci pod kamieniami na których zwykli się rozmnażać, Ruski z kolei zahibernowani, rozgrzewani gorzałą przetrwali w wiecznej zmarzlinie. O niedolo nasza! Resztki dwóch mocarstw spiknęło się, co przez wiele lat odbudowy Gostynia umknęło naszej uwadze. Niestety - oni również nie próżnowali. Chciwa i drapieżna natura zmusiła ich do ułożenia planu "Zapanowania nad światem". Podczas ekspansji coraz to nowych połaci stepów sonda zwiadowcza "Tajny Wywiadowca" Skośnoruskich natrafiła na skraj gostyńskich osiedli. Wykonawszy kilka zdjeć rychło powróciła do bazy. Pojawienie się obcego pojazdu w terenie Gostynia nie uszło jednak uwadze Zajebistej Piątki. Kawał blachy zakłócił aurę Czarnego, a None w sidzibie Zordona dostrzegł jakiś szit na radarze. Nie wzbudziło to ich niepokoju, a spokój trwał jeszcze kilka lat. Była to jednak cisza przed burzą... Żółtoruscy znaleźli na stepie truchło elfa, które nie uległo rozpadowi pod wpływem wybuchu... Zaintrygowani postanowili na jego bazie zbudować Cybernetycznego androelfocyborga o niezwykłych mocach. (mija kilka lat)

Jedynym fragmentem ciała elfa które nie został pokryty kosmiczną blachą było czoło. Czoło, znane dziś wszystkim. Czoło ozdobione blizną w kształcie żeńskich narządów rozrodczych. Czipy zainstalowane pod skórą (blachą) elfa dawały mu niezwykłą moc. Na przykład chip zaimplantowany w udzie pozwalał mu skakać niezwykle wysoko, a ten w cewce moczowej umożliwiał sikanie pod ciśnieniem tak wysokim, że strumień moczu wycelowany umiejętnie okazywał się ciekawą alternatywą dla laseru z oczu. Kiedy ostatnie fazy testów zostały zakończone "Toporex" (bo tak nazywał sie cały projekt) został wysłany z misją zniszczenia i zabicia wszystkich. Zapominając o zasadach praworządnej polityki czy w ogóle jakichkolwiek negocjacji miał wypierdolić cały Gostyń w kosmos.

I wszystko dla Ruskoskośnych pedałów byłomiało się udać, gdyby nie wspomniana wcześniej Wyczesana Piątka. Toporex nie spodziewając się oporu ze strony żyjącego w świadomości osamotnienia 
społeczności zdziwił się bardzo i zaskoczył.
Widok 5 pięknie zbudowanych i wyglądających na odważnych mężczyzn zbił go z pantyłaku. Mimo to ruszył do ataku. Zdezorientowany chybił pierwszą serią z karabinu maszynowego, nie zrażony niepowodzeniem ponowił natarcie. Piąteczka - byli nie tylko przystojni, 
ale też sprytni - zacząła okrążać ten spaczony twór... 
Nie zwracając uwagi na kule świszcząąące wokoło postapokaliptyczni power rangers rozpoczęli natarcie. Bili go jak jeden mąż nie oszczędzając sie, Toporex okazał się jednak przeciwnikiem nad podziw wytrzymałym. Większość ataków parował, następnie kontratakując. Furia i gniew 
(Zuo) wkradały się w serca Magicznych Wojowników... Zdwajając swe wysiłki zdołali zajać uwagę

Toporexa na tyle by pozwolić Pitrkowi zakraść się od tylca i wbić sztylet w kark besti. Chwilowo zajęty ostrzem w karku nie zdołał zablokować wszechpotężnego uderzenia Mrocznego, które płynnym ruchem odrąbało głowę cyborga, ta zaś przefrunęła ładne kilka metrów zanim malowniczo eksplodowała w akcie samodestrukcji. Reszta ciałą opadła bezwładnie na ziemię układając się w sposób znany z Counter Stike Source korzystającego z zaawancowanej techniki Rag Doll. Ekipa rzuciła się na truchło oddzielając starannie metalowe części od mięsa. Kalali się krwią elfa nie bez powodu, wychodzili bowiem z założenia, że dodatkowego grosza nigdy za wiele, a cena złomu ostatnimi czasy wzrosła potężnie. Na ich twarzach malowały się trudy dnia, widać też było liczne ślady po ciężkiej walce (tym zajmie się Marasol B.^^). Naznaczeni nowymi bliznami Jeźdźcy Zagłady śmiało unieśli wzrok ku spowitemu chmurami niebu i ruszyli w drogę. Nie przejmowali się, że ich szlak ponownie wiedzie ku górze - pozbyli się swego najzacieklejszego wroga, okiełznali bestię.

I kto by pomyślał, że to ja w tym roku odpowiadam za przygotowanie do lekcji ostaniej ławki? :x 

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

suuuper :)