piątek, 22 lutego 2008

Stycznia sprawozdanie przedłużone. Part 2/3.

Był pierwszy poniedziałek ferii zimowych. Wstałem rano, żeby jak najmniej wolnego czasu zmarnować na sen. Umyłem się, ubrałem, zjadłem śniadanie zrobiłem jeszcze XXX pierdół, aż w końcu z muzyką w uszach poszedłem na stację PKP. Jechaliśmy do Wrocka, a punkt zbiorczy mieliśmy w Lesznie. Kiedy wszedłem do szynobusu i schowałem "Cherry Wiśniowe" Gozdka do plecaka, czułem podniecenie w powietrzu. (A, chyba nie :P ale tak jest bardziej epicko) TAK! W końcu wyprawa do wielkiego miasta! Jea. Podróż do samego Leszna nie obyła się bez problemów Marka, Julka i Piotrka - trójki wyruszającej z Gostynia: odwołano pociąg. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności, podwiózł ich pewien miły(? :>) pan ze swoją dziewczyną (pozdrawiamy i mamy nadzieję, że to czytacie :D). Zebraliśmy się wszyscy na dworcu PKP-owym w Lesznie i pośród śmichów-chichów czekaliśmy na pociąg.


"Warto być razem" (Jak ktoś nie czai osochozi, to niech obluka kalendarz u Niedźwiedzia w klasie ;))

Całego przejazdu do Wrocka nie będę opisywał, bo każdy już chyba w swoim życiu jechał pociągiem. A jak nie to jest trąba i chuj. Jak w ogóle pociągiem można nie jechać...
Ze wspaniałym samopoczuciem wbiliśmy się na Wrocławski Dworzec Centralny, gdzie pierwsze odwiedziliśmy toalety. Bardzo, zaawansowane technologicznie toalety z muszlami klozetowymi. Pomijając fakt, że jeden koleś klęczał w swojej kabinie, a drugi wydarł się: "CO PAN TU ROBI, KURWA?! PEDAŁEK JAKIŚ, CZY CO?" (Biuro kryminalne CSI stwierdziło, że chyba ten pierwszy drugiego podglądał ^^) w kibelku było całkiem sympatycznie. Następnie standardowo udaliśmy się do McDonalda. Polecam, polecam pikantnego czikenburgera i zawsze będę polecał :) niech sobie będzie nawet z vaginy wieloryba i tak zjem.


TAAAAK, weź mnie ugryź w moją soczystą bułkę!


Wystrój kibelka - fantastyczny ;) Julek choć zawsze się zarzeka, że sałatka smakuje jak plastik i tak wpierdzieli 3.

Po posiłku, wybyliśmy na miasto, a, że całość naszych działań była improwizacją (plany nam jakoś nigdy dobrze nie wychodzą :F) poszliśmy sobie połazić po rynku. Maras w tym czasie zdążył poślizgnąć się na gołębim gównie, a wszyscy udzieliliśmy super wywiadu, można było go słuchać na antenie radia eska o godzinie 16.00 tego samego dnia.

"-Chlopcy jaki zawód uważacie za najbardziej niebezpieczny w Polsce?
-Górnik
-Poławiacz pereł na Alasce.
-Prostytutka"

"-Nieopodal miało miejsce pobicie dwóch chuliganów przez policjantów (hehe, tak se wlewaj :D). Chuligani zdewastowali samochód. Spotkaliście się z podobnymi przypadkami?
-Nooo, mojej mamie ukradli kołpaki".


Wrocławski rynek bardzo mi się podobał. Chyba żyją tam bogaci ludzie, bo 10 mijanych osób miało słuchawki Sennheisera. Też chcę. Zabawiliśmy tam jakiś czas odwiedzając różne sklepy, kręcąc zwałę i robiąc to co tygryski lubią najbardziej. Potem przebyliśmy dłuuugą wędrówkę do Centrum Arkady, los chciał, że po drodze znaleźliśmy Sex-Shop! (ruszam brwiami w charakterystyczny sposób ^^). Polecamy wynajęcie kabiny na 30 min, jak różnorakie akcesoria, które urozmaicą wasze igraszki ;) Pani sprzedająca okazała się "letko" podstarzałą baburką, ale miłą. A spodziewałem się grubego, obrośniętego, ubranego w taką dziurkowaną podkoszulkę 50-latka. Zaopatrzyliśmy się tam w prezent dla Orwella. Jeśli ktoś jeszcze nie wie co to za prezent...ma pecha bo będzie musiał czekać na part 3 ;).


Lans-bauns, full stajl gangsta.


Piękni, młodzi, inteligentni.


Piotrek zwykle występuje po drugiej stronie obiektywu :F ostatnio upodobał sobie zdjęcia z perspektywy dolnej podpartej.

Następnie udaliśmy się do multikina. Hmm... i raczej nie polecamy czeskiego filmu: "Butelki zwrotne" tym, którzy chcą zobaczyć porządną komedię. Film ma klimat, bo wygląda jak kręcony 30 lat temu, ale śmieszny to on nie jest, no, może w dwóch momentach. Muszę dodać, że w tym multikinie mieli zaajebiste sofy :D wygodne ;)


Takiej sofki nie znajdziesz w IKEI. Wyposażenie leżące na niej gratis. Trzeba jednak je dobrze odżywiać. Bo jak nie to w ryj :F (wiadomo od kogo)

Po zjedzeniu obiadu w Sfinksie, gdzie mieliśmy bardzo uprzejmego kelnera - Marcina (niektórzy twierdzili, że jest homo :F), pochodziliśmy jeszcze trochę po Arkadach oglądając zegarki za 30000zł wyglądające jakby je kupili na muzłumańskim odpuście, pluszowe misie za 100zł, pana który miał MacBooka i siedział w kawiarni. Wróciliśmy na rynek. Na ulice wyszli artyści :D było klimatycznie, pan śpiewał "Gdybym był bogaty", ja nuciłem pod nosem jakąś krejzolską piosenkę. Śląski opanowywał agresję, Gozdek mu pomagał, Maras rozkminiał, Piotras robił zdjęcia, Julas myślał o zuych rzeczach które zrobi po powrocie do domu ]:->. W supermarkecie dostaliśmy bardzo dobre cherry (przynajmniej pierwsza butelka smakowała ;)) za dużą kasę (10-15zł? :>). Cena na minus, naprawdę...


"Spójrz w nasze oczy czerwone, pytasz jak my możemy tak?"


A co ty sobie pomyślałeś oglądając to zdjęcie, zboczeńcu?

Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy. Musieliśmy powoli uciekać w stronę dworca PKPu, gdzie ponownie (no a jakby inaczej?) musieliśmy odwiedzić EmSiDonalda i kibelki ;) Pozostało tylko czekanie na pociąg... Ucieszyłem się kiedy zobaczyłem, że są przedziały :D potem zacząłem żałować. W równomiernych odcinkach czasu 5 z nas wylatywało na korytarz, krzycząc: "Kurwaa, nie znowuu...". TAK! EmSiDonald dawał o sobie znać ^^. Ale mimo wszystko było zabawnie. Uf, trochę się rozpisałem. TO tyle, o naszym wyjeździe do Wrocka. Był to jeden dzień z naszych ferii, zrozumcie, że nie chce mi się pisać reszty :P

Ale to jeszcze nie koniec ~~ część 3 nadejdzie, a w niej:
- Bożenka przesadza z marihuaną. Czy to źle?
- Odpowiemy na trudne pytania wielu dziewcząt, które widzą w nas swoich mentorów duchowych. Nastoletnich dziewcząt. :>
- Pireus, grecka restauracja o egipskim wystroju: co się tam działo?

Cya!


Gozdi mówi: WYPIERDALAĆ TERAZ! Pompuj rower dla Szatana!

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

jestem pod wrażeniem o_O

Anonimowy pisze...

to wyzej pisałem ja! Orwell ^^

Anonimowy pisze...

dobre:D proponuje powtorzyc ową wycieczke w maju... oczywiscie w skladzie "dream team"

GOZDI

Anonimowy pisze...

Właściwie to taki wyjazd bez sensu :p jeszcze jakby film był dobry to rozumiem ale tak ;D ..

Sadam

NoNe pisze...

liczy się idea wyjazdu i fun jaki mieliśmy :F

Anonimowy pisze...

nie byłem tam z nimi ale zgodze się z None, a czy wyjazd musi mieć jakiś sens? Nie ograniczajmy się do roli rodzicielskich wyjazdów każdy zaplanowany z najmniejszym szczegółem, spontan jest ważny również. To ze czasami zdarzą się chwile nudy... ważne by nudzić się z kimś ;)
Idea spędzenia wspolnego zcasu z kumplami którą jak najbardziej popieram. Idąc Twoim tropem Sadam jaki sens miał wasz wyjazd do Trąbinku? Gdzie głównie chlaliście, uważasz to za lepszy pomysł spędzania wspólnego czasu?
I dont think so.

Anonimowy pisze...

o kurde ale mi ktoś pojechał xD ja przepraszam ja nie chcialem ałaa :P no co jak co ale mnie nikt o nieuprawianie spontana nie oskarzy ;) a w trąbinku wcale głównie nie chlaliśmy ;p no moze nie licząc ostatniego wyjazdu. Czy lepszy? Nie wiem musialbym sie z wami przejechac .. w trąbinku mi sie tam podobało.